Klarna – płatności poczekają
Klarna to kolejny program umożliwiający zakupy z odroczonym terminem płatności. Jednak Klarna wydaje się kierować inną filozofią niż na przykład znane z finansowania zakupów w Polsce Twisto.
I to widać już od pierwszej chwili, gdy tylko wejdziemy na stronę Klarna.com.
„Pozwól klientom spróbować, zanim kupią” – taki slogan wita nas przy pierwszych odwiedzinach. Firma zatem w oczywisty sposób zwraca się do sprzedawców, w przeciwieństwie do Twisto, który adresuje swoją ofertę głównie do kupującego.
Tych różnic jest więcej, a w oczywisty sposób porównania do Twisto ciśnie się na usta samo. W końcu obie firmy serwują to samo rozwiązanie. Podane jest ono jednak w zgoła odmienny sposób.
Zastanówmy się więc, czy Klarna ma szansę zawojować rynek.
Czym jest Klarna?
Klarna to serwis, który, jak już sobie powiedzieliśmy, specjalizuje się w finansowaniu zakupów z odroczoną płatnością. Finansowaniu krótkotrwałym i bezkosztowym (dla płacącego).
Całym przedsięwzięciem zarządza Klarna Bank AB. Tak, firma od kilku lat posiada licencję bankową. I o dziwo nie na Litwie, a w Szwecji, czyli tam, gdzie siedzibę posiada inna firma, która dosyć często pojawia się w naszym serwisie w kontekście długów (Intrum).
Zatem pełny adres firmy to:
Rezydencja banku sprawia, że z jednej strony podejdziemy do przedsięwzięcia z większym zaufaniem, z drugiej strony może się zdarzyć, że w razie jakichś niejasności skarżyć się można do Integritetsskyddsmyndigheten – być może pociechą będzie, że po angielsku
Wracając jednak do sedna – oferta Klarna w Polsce jest wciąż skromna, bo kończy się na finansowaniu zakupów i to w jednym wariancie (odroczenie płatności o 30 dni). Myślę, że pomimo tego możemy kibicować nowemu podmiotowi na rynku. Wszak konkurencja działa zawsze ożywczo na pozostałych graczy. Ożywienie może być z czasem całkiem spore, pod warunkiem, że opisywana firma zdecyduje się iść na polskim rynku „na całość” i wprowadzi wszystkie swoje usługi znane z innych krajów.
Póki co, gdyby tak się nie stało, warto zastanowić się
Czy Klarna może zaliczyć w Polsce klapę?
Oczywiście to tylko moje obserwacje ale jest kilka takich punktów, które każą lekko niepokoić się o popularność Klarny.
Koszty użytkowania Klarny
Oczywiście te koszty nie wpływają bezpośrednio na kupującego. Ponosi je sprzedający, który płaci prowizję od każdej transakcji finansowanej przez Klarnę. Zatem z tego faktu powinien wyciągnąć jakieś korzyści, zwłaszcza, jeśli ma płacić za tą usługę drożej, niż za inne dostępne na rynku. A wszystko wskazuje, że będzie drożej niż w konkurencyjnym Twisto.
Nie wiem jaką politykę cenową będzie miała Klarna, ale jeśli taką, jak aktualnie widać to w ich cenniku (do 2,99% + 0,50 zł za transakcję), to niestety nie wróżę świetlanej przyszłości. Musieliby znacznie zejść ze swojej prowizji, aby trafić do bramek płatniczych. I ta prowizja według mnie jest pierwszą przeszkodą do dynamicznego rozwoju. Firma zgarnia od sprzedawcy – według cennika. W bramce płatniczej opłaty są niższe, no i co istotne, część tej prowizji zgarnia sama bramka płatnicza. Co ja tak z tymi bramkami płatniczymi? Chodzi o
Powszechność usługi
A to bramki płatnicze w mojej opinii decydują o tym, jak popularna będzie dana metoda płatności. Czy ktoś sądzi, że BLIK miałby taką pozycję jak dzisiaj gdyby nie miał aspiracji stać się powszechną usługą? Gdzie byłby ten system, gdyby ta metoda nie pojawiła się w zasadzie w każdym sklepie internetowym, tuż obok płatności kartą i przelewem? Czy zauważyłeś, że u jednego z większych operatorów płatności w Polsce, jako czwarta opcja pojawia się Twisto? Również w naszym portalu?
Bramki płatnicze wydają się być kluczowe w dotarciu do jak największego grona potencjalnych użytkowników takich płatności. Chodzi o to, że sklep, jeśli tylko chce oferować taką płatność, nie musi w zasadzie robić nic. Zatem dość, że prowizje na bramkach są niższe, to i nie wymagają pracy czy kolejnych formalności.
Wdrożenie odbywa się bez udziału poszczególnych sklepów, po prostu niemalże każdy sklep korzystający z PayU oferuje dziś płatności Twisto. A jeśli nie bezpośrednio, to zawsze możesz podpiąć darmową wirtualną kartę do Google Pay czy Curve i świat stoi otworem.
I to jest metoda zdobywania rynku. Polski rynek płatności bywa specyficzny. I zdaje się, że nie wszystkie firmy, wchodzące z ofertą na Polski rynek, mają tego świadomość.
Potrzebujecie dowodu na to, że indywidualna droga wybrana przez Klarnę nie jest efektywna? Proszę bardzo. Otóż na ten moment jako partnerzy na stronie wymienionych jest…5 sklepów.
Być może to jednak w przyszłości się zmieni, bowiem „na zachodzie” na użytkowników czeka więcej usług niż w Polsce (np. zakupy na raty), ale i w polskim serwisie można znaleźć takie opisy:
„(…) przypadku korzystania z jednej z naszych usług Zapłać teraz, Zapłać później lub Podzielona płatność lub gdy chcesz wystąpić o wydanie karty Klarna albo skorzystać z naszej karty jednorazowej (dostępnej w aplikacji)(…)”
Sugerują one, że firma albo szykuje sobie grunt pod nowe usługi, albo po prostu przy tłumaczeniu regulaminów posłużono się metodą kopiuj/wklej z np. angielskiej wersji serwisu.
Po co tyle danych?
Inną kwestią jest proces zapłaty Klarną za zakupy – przy pierwszej płatności należy podać numer telefonu, i potwierdzić go SMS-em, imię i nazwisko, adres oraz numer PESEL. Sporo jak na metodę płatności, sporo nawet w odniesieniu do Twisto, gdzie również odroczymy płatność, a weryfikacja wymaga w zasadzie numeru telefonu i adresu e-mail.
Oczywiście większa ilość danych pozwala m.in. na lepszą selekcję klienta. Numer PESEL spokojnie pozwala weryfikować płacącego w różnych bazach typu BIG.
Techniczne niedociągnięcia
Problemy z procesem płatności opisywane były w innych serwisach, więc nie będę tutaj nad nimi się rozwodził. Z mojej strony dosyć kuriozalnym jest błąd, jaki występuje przy próbie przejścia ze strony opisywanej firmy do niektórych sklepów partnerskich. Po kliknięciu w link do danego sklepu pojawia się bowiem taki oto komunikat:
Co po Polsku oznacza: Klarna nie była w stanie zweryfikować bezpieczeństwa następującej witryny, którą zamierzasz odwiedzić. Może to być bezpieczna strona lub strona phishingowa. Zastanów się dokładnie przed kontynuowaniem:
Komunikat znany z przeglądarek, gdy zmierzasz na stronę podejrzewaną o nieuczciwe praktyki. Chyba żaden sklep on-line nie chciałby takiej „reklamy”. Ja osobiście nie znając sklepu, po takim komunikacie od razu robię w tył zwrot.
Pisałem o tym przy Twisto, więc wspomnę i tutaj: co oni mają z tymi nawiązaniami do chrześcijaństwa? Was też już mdli, gdy widzicie po raz kolejny reklamę wykorzystującą te same nawiązania? Dzisiaj parodiowanie chrześcijańskich symboli religijnych jest niemal tak popularne jak smarowanie twarzy tortem w niemym filmie…i równie porywające.
źr. klarna.com