Jeśli nie płacisz alimentów i masz długi, to według BIG Infomonitora jesteś jedną z niemal 300 tys. takich osób. I są tacy, którzy Cię za długi alimentacyjne nienawidzą. Nie tylko dlatego, że ogólny (w skali kraju) dług z tytułu alimentów wynosi już 11,4 mld zł.
A raczej wynosił tyle na koniec maja 2020. Jak możemy się dowiedzieć z raportu BIG na temat zadłużeń alimentacyjnych, w tym czasie lista zawierała 282 tys. nazwiska. W samym czerwcu wydłużyła się kolejne 2261 pozycji.
Pandemia nie pomaga, gdy nie płacisz alimentów
Jak wiemy dane do BIG na temat długów alimentacyjnych przekazują głównie gminy. Mogą to też zrobić osoby, którym alimenty się należą (często za symboliczną złotówkę). Jak pokazuje raport liczba zgłoszeń jest porównywalna do tej sprzed roku (półrocze do półrocza). Zatem urzędy w tym przypadku nie próżnują.
Być może to jednak w pewien sposób optymistyczne dane, skoro mimo pogarszającej się sytuacji gospodarczej i wzrostowi bezrobocia liczba dłużników alimentacyjnych lawinowo nie rośnie?
Kim jest dłużnik alimentacyjny?
Gdybyśmy mieli wskazać, kim jest dłużnik alimentacyjny na podstawie statystyk, to jest nim przede wszystkim mężczyzna. Stanowią oni aż 94% tej grupy. Co raczej nie powinno dziwić w kraju, gdzie przytłaczająca większość sądów a priori zakłada, że prawo do opieki nad dziećmi należy się kobiecie.
Najwięcej długów mają mieszkańcy województw śląskiego i mazowieckiego, średnio dłużnicy alimentacyjni mają zaległości w granicach 40 tys. złotych. Rekordzistą w rejestrze BIG jest mieszkaniec Mazowsza z długiem w okolicy 640 tys. złotych.
Można zauważyć, natomiast, że średni wiek kobiety-dłużniczki jest niższy od wieku mężczyzny i wynosi 40 lat.
Nikt nie lubi dłużników?
BIG powołuje się w swoim raporcie na badania, które wskazują, że „alimenciarze” budzą niechęć, odrazę i powszechnie deklarowane potępienie. Zestawiane jest to z faktem, że inni dłużnicy tylko nie mają szacunku wśród innych i nie cieszą się ich sympatią.
Dosyć ostre słowa. Nie dziwię się, że padają w raporcie BIG-u, który ma przecież za zadanie mobilizować do spłaty zadłużeń. Jednak dziwię się, że deprecjonuje się wartość człowieka tylko dlatego, że nie radzi sobie z finansami. Często z powodów emocjonalnych, presji i zastraszenia. Czy możesz sobie wyobrazić co by było gdyby w raporcie ktoś napisał, że osoby z problemami psychicznymi nie cieszą się sympatią, a gdy ich problem uderza w rodzinę – budzą odrazę? Myślę, że przygotowujący taki raport już dzisiaj szukałby nowego zajęcia.
Kogo w ogóle pytano o opinie na temat dłużników, mieszkańców Podkarpacia (według statystyk jest tam połowa mniej dłużników niż w najbardziej zadłużonych województwach)? Problem sporych opóźnień w spłatach dotyka ok. 9% Polaków i Polek. Większość z nich ma jakąś większą lub mniejszą rodzinę. Zatem problem zadłużenia bezpośrednio dotyka kilkukrotnie większą liczbę osób. Czy mamy uwierzyć, że małżonek, który w trakcie pandemii stracił źródło dochodu w swojej rodzinie, z gruntu traktowany jest jako ktoś gorszy?
Inaczej sprawę należy postrzegać
jeśli nie płacisz alimentów i jesteś piętnowany
Dlaczego alimenciarze w sposób szczególny są wytykani? To wynika bardziej z charakteru zadłużenia. Wszak dług alimentacyjny to dług wobec drugiego człowieka, najczęściej własnego dziecka. Założę się, że równie wiele epitetów padłoby pod adresem dzieci, które pożyczyły od rodziców ich oszczędności życia i nie mają zamiaru ich oddać. Mówimy tu o długu honorowym. Wobec bliskich i znajomych. Te długi są postrzegane w szczególny sposób.
Oczywiście nie chodzi o to by wybielać alimenciarzy. Ale by zachować pewną miarę. Wystarczy, że w sposób szczególny traktuje ich prawo.
- za długi alimentacyjne łatwo trafić za kratki (w ciągu roku od zmiany przepisów liczba skazanych wzrosła o 500%),
- długi wobec funduszu alimentacyjnego nie ulegają przedawnieniu,
- egzekucja komornicza z tytułu alimentów nie podlega takim ograniczeniom jak z tytułu „zwykłych długów”,
- można trafić na policyjną listę: https://poszukiwani.policja.pl/pos/form/5,Poszukiwani.html?szukaj=30205167.