Idziesz do lekarza, a kilka miesięcy później spłacasz cudze długi? Czy to możliwe? Tak, kluczem jest rejestracja. Przed standardową wizytą w gabinecie lekarskim najpierw musisz odwiedzić rejestrację. W reejstracji podajesz wiele cennych danych. A tam, gdzie cenne dane, tam ich złodzieje. Skradzione dane to potencjalne źródło długów.
Tak, no cóż to niestety nie jest fikcja. Jak wynika z badań platformy ChronPESEL.pl to właśnie placówki służby zdrowia są na drugim miejscu, co do instytucji, w których podajemy swoje dane osobowe najczęściej. W konsekwencji są jednym z najczęściej wybieranych celów przez hakerów kradnących tożsamość.
Okazja czyni złodzieja
Badania które przeprowadziła wspomniana platforma należąca do KRD, jednoznacznie pokazują, że Polacy zaraz po bankach i instytucjach pożyczkowych (ponad 50%), podają swoje dane osobowe w różnych placówkach służby zdrowia (46%). Daje to szerokie pole do popisu hakerom zajmującym się kradzieżą danych osobowych. A te często są im potrzebne do wszelkiego rodzaju wyłudzeń. Jednak nasze dane osobowe mogą trafić w ręce złodzieja nie tylko drogą elektroniczną, ale również przez niefrasobliwość pracowników służby zdrowia. Ta sprowadza się np. do wyrzucania kart pacjenta do kosza zamiast zniszczenia jej w niszczarce.
Powód kradzieży danych osobowych
Nikt tego oczywiście nie robi dla zabicia czasu. Najczęstszymi powodami kradzieży naszych danych jest możliwość wyłudzenia na nie kredytu, usługi lub przedmiotu. Do w pełni nieświadomego kradzieży pacjenta przychodzi później wezwanie do zapłaty, bądź faktura za usługi telekomunikacyjne. Wówczas obgryzanie paznokci i lament niestety nie pomogą, sprawę trzeba zgłosić i tłumaczyć się nie z swojej winy.
Po wizycie u lekarza lub w szpitalu będziesz spłacać cudze długi?
Jak wynika z badań, wiele danych potrzebnych do wyłudzeń pochodzi nie tylko z ukradzionych czy też nielegalnie skopiowanych dokumentów tożsamości. Coraz częściej wyciek danych jest wynikiem działań hakerów i cyberprzestępców. Ofiarami wyłudzeń danych osobowych padają nie tylko platformy firm, ale również urzędy państwowe, ministerstwa czy organy sprawiedliwości. System eWUŚ, należący do służby zdrowia, jest jednym z najbardziej łakomych kąsków dla złodziei danych. Głównie ze względu na ich ilość zawarta w tym systemie. Niestety, w wielu placówkach system ten jest nieodpowiednio zabezpieczony. To daje szerokie pole do popisu hakerom.
Jak to wygląda w liczbach?
Nieciekawie.
Niestety do kradzieży danych dochodzi również bezpośrednio w placówkach. Na początku roku z rejestracji w Szpitalu Wojewódzkim w Bełchatowie ukradziono rejestr wpisów. Zawierał on takie dane jak pacjentów jak imię, nazwisko, pesel oraz wzór podpisu. A więc dane, na które szybko można zaciągnąć np. kredyt.
Wniosek jest prosty, podawajmy tylko konieczne dane i nic ponad to aby nie ułatwiać kradzieży i wyłudzenia sprytnym złodziejaszkom.
Ochrona danych osobowych przed złodziejami, czyli cudze długi przestają być groźne
Przede wszystkim trzeba uświadomić, sobie, że zaufanie do służby zdrowia niekoniecznie powinno iść w parze z zaufaniem do bezpieczeństwa danych. A właśnie to, że zbyt ufamy lekarzom, może być zgubne w kontekście bezpieczeństwa danych osobowych.
Uspokojeni zaufaniem nie zwracamy uwagi na ilość danych podawanych w rejestracji. I a priori uznajemy, że gdzie jak gdzie, ale w przychodni są one bezpieczne.
Jak widać – nic bardziej mylnego.
Dlatego zawczasu warto pomyśleć o alarmie. Który włączy się w Twoim telefonie w momencie, gdy ktoś złoży wniosy wniosek o pożyczkę lub kredyt posługując się Twoim numerem PESEL. Alarm taki oferuje Biuro Informacji Kredytowej – wystarczy założyć konto w BIK i aktywować usługę.
Źródło: ChronPESEL.pl