Gdy PKO Leasing wypowie umowę….nie załamuj się
Dla wielu przedsiębiorców z branży transportowej związanych z największym na rynku graczu leasingowym, sytuacja, w której PKO Leasing wypowie umowę, oznacza koniec marzeń o własnej firmie. Myślą oni bowiem stereotypowo: gdy firma leasingowa wypowiada umowę, dłużnik dostaje krótki termin na spłatę długów i kosztów jej ewentualnego wznowienia. Gdy nie podoła, wówczas pojawia się windykator z lawetą i flota samochodowa znika w ciągu kilku chwil na zawsze.
PKO Leasing w stosunku do dłużników
Ten sposób myślenia nie omija również klientów PKO Leasing, borykających się z problemami w spłacie, które finalnie doprowadziły do wypowiedzenia umowy leasingu.
I jest to ich ogromny błąd, skutkujący nierzadko poddaniem się bez walki. Wiedzieć trzeba i raz na zawsze zapamiętać, że tak jak klient nie chce oddawać leasingowanych samochodów, tak PKO Leasing nie chce ich zabierać.
Skoro zatem firma leasingowa i dłużnik grają go jednej bramki – w czym problem? Najczęściej we wspomnianym na wstępie stereotypowym myśleniu.
Że wypowiedzenie umowy leasingu w PKO skutkuje zabraniem pojazdów.
O tym, jak PKO Leasing podchodzi do zadłużonych klientów, można w naszym serwisie przeczytać na przykład w tym miejscu.
Oraz w niniejszym artykule. Do lektury którego serdecznie zapraszam.
Zadłużony busiarz. Co może zrobić, gdy PKO Leasing wypowie umowę?
Pan Mateusz to młody przedsiębiorca, który wszedł w branżę transportową z marzeniami i planami. Życie szybko zweryfikowało jego hurraoptymizm. Zderzył się z nieuczciwymi kierowcami, którzy potrafią okraść i porzucić samochód, z realiami działania zagranicznych ASO i oczywiście niewypłacalnością kontrahentów. Połączenie zbiegu nieszczęść zaowocowało tym, że nie miał z czego spłacać rat.
O swojej historii opowiada sam:
Moje problemy zaczęły się w okolicach września 2019 roku. Samochód dostawczy który leasinguje w PKO Leasing uległ awarii na terenie Hiszpanii. Z tego co pamiętam były to okolice Madrytu. Jestem mikro przedsiębiorcą i niestety taki problem był dla mnie przerażający. jak ja sobie z tym poradzę. Udało się dzięki Assistance dostarczyć samochód do serwisu, kierowcę do domu, ale niestety spóźniony ładunek, tak zwany expressowy, który dojechał na innym aucie zaczął passę problemów. Niestety klient nałożył na mnie sporą karę za niedostarczenie na czas ładunku, dodatkowo koszt naprawy samochodu okazał się też wysoki łącznie na kilkanaście tysięcy złotych. Chcąc ratować biznes nie zapłaciłem jednej raty leasingowej na początku przychodziły monity ale nie przejmowałem się, bo myślałem że auto zaraz naprawią i z powrotem wrócę do gry oraz odrobię straty. Niestety okazało się inaczej naprawa trwała dużo dłużej niż myślałem, kolejna rata została nieopłacona i pewnego dnia odebrałem list którego bardzo się bałem a mianowicie wypowiedzenie umowy leasingu.
PKO Leasing wypowiada umowę
W efekcie firma PKO Leasing wypowiedziała umowę i wyznaczyła termin zwrotu pojazdu. Utrata samochodu to dla pana Mateusza plajta. Brak możliwości wypełnienia warunków kontraktu, do realizacji którego używał busa leasingowego od PKO, to dotkliwe kary z gatunku tych nie do zapłacenia. I w efekcie bankructwo nie tyle firmy, co jego samego. Działa bowiem on nieroztropnie jako osoba prowadząca jednoosobową działalność. A nie na przykład spółka z ograniczoną odpowiedzialnością. Czy komandytowa.
Najlepiej zresztą opowiada to sam:
W pierwszym momencie pomyślałem że to już koniec stracę pojazd. Zaraz po otrzymaniu pisma z wypowiedzeniem umowy zwróciłem się do windykatora z prośbą o czas na zorganizowanie pieniędzy. Oczywiście Pan windykator się zgodził i wydłużył mi czas o około 2 tygodnie. Byłem wtedy pozytywnie zaskoczony, stwierdziłem że w PKO Leasing pracują naprawdę ludzie z którymi można rozmawiać i mają pozytywne nastawienie do klienta. Niestety nie udało mi się uzbierać pieniędzy na czas, ponieważ klient mi nie zapłacił w wyznaczonym terminie. Kilka dni później dostałem od Pana Windykatora maila z informacją gdzie mam zwrócić pojazd. Znowu byłem załamany. Nie wiedziałem co zrobić ze sobą.
PKO Leasing ratuje przedsiębiorcę Mateusza
Jedyną szansą i nadzieją dla pana Mateusza było to, że PKO Leasing zrozumie powagę jego sytuacji i podejdzie do dłużnika po prostu po ludzku. Termin spłaty wyznaczony przez windykatora był jednak bardzo krótki. Zbyt krótki, aby pan Mateusz miał jakiekolwiek szanse na zgromadzenie środków na spłatę zadłużenia i wznowienie umowy leasingowej.
Co w takiej sytuacji może zrobić przedsiębiorca? Poddać się, zwrócić samochód i zatrudnić u konkurencji. Za minimalną pensję na papierze, gdyż za moment będzie miał wielkie długi i komornika – skutki bankructwa.
Albo walczyć o byt, szczególnie, że w przypadku PKO Leasing może (nie tylko opisywany pan Mateusz, ale każdy inny leasingobiorca) może liczyć na przychylną reakcję wierzyciela.
Ważne jest, aby nie poddać się po tym, gdy windykator powie:
Daję Panu 14 dni lub odbieram pojazd
Wiedzieć trzeba bowiem, że z każda firma leasingowa, która prowadzi politykę prokliencką, będzie chciała pomóc swojemu klientowi w trudnych chwilach. Takich, jakie przeżywał bohater niniejszego artykułu, Mateusz, który kontynuuje swoją opowieść:
Zacząłem szukać w Internecie i natrafiłem na artykuł Pana Radosława który pomagał w takich sytuacjach. Pan Radosław zwrócił się w moim imieniu do PKO Leasing. Myślałem że moja sytuacja jest z góry przegrana i będę musiał zwrócić pojazd. Ku mojemu zdumieniu PKO Leasing dał mi kolejną szansę. Dostałem kolejny miesiąc na spłatę mojego zadłużenia i znów odzyskałem wiarę w dobrych ludzi. PKO Leasing okazała się być firmą, która rozumie problemy nawet tak małych przedsiębiorców jak ja. Policzyłem że mam jakieś 12 tyś zadłużenia wobec PKO Leasing. Przygotowałem sobie tą kwotę na umówiony termin. Niestety źle to wszystko obliczyłem, po kontakcie z Panem windykatorem okazało się kosztów, rat i ubezpieczenia, które doszło w między czasie, było jeszcze raz tyle. Nie byłem przygotowany na taką kwotę, wpłaciłem te 12 tyś które miałem i postanowiłem z opuszczoną głową jeszcze raz zwrócić się do PKO Leasing o pomoc. Po raz kolejny firma leasingowa wyciągnęła do mnie pomocną dłoń i postanowiła mi pomóc poprzez restrukturyzację mojego zadłużenia. Byłem zdumiony po raz kolejny podejściem PKO Leasing do tak małego klienta jak ja. A zarazem bardzo szczęśliwy że mogę kontynuować dalej swój biznes. Kontakty z PKO Leasing odbywały się na poziomie i bez żadnego stresu. Jestem wdzięczny całemu pionowi windykacji a w szczególności Panu Dyrektorowi za tak wyrozumiałe podejście do mojej firmy i osoby.
W przypadku naszego bohatera podjęta została decyzja o wydłużeniu czasu spłaty zaległości o miesiąc. Obowiązkiem dłużnika było wpłacenie….8% wartości zaległości, czyli kwoty, która nie stanowiła dla niego żadnej finansowej bariery. A samego zadłużenia za miesiąc. Gdy pan Mateusz zorientował się, że w ciągu miesiąca jego zadłużenie powiększyło się z tytułu wymagalnych ubezpieczeń, PKO Leasing zgodziło się zrestrukturyzować zaległość. Dając dłużnikowi kolejną szansę na uratowanie przedmiotu leasingu.
Oczywiście nikt takich szans nie dostaje na pęczki. Czy to w PKO Leasing, czy każdej innej firmie leasingowej. W sytuacjach krytycznych windykacja PKO Leasing zwykła rzucać koło ratunkowe uczciwym dłużnikom, aby mogli dobić do brzegu.
Jeśli chwycą koło, ale zaczną dryfować w przeciwnym kierunku, kolejnego na pewno już nie będzie. Warto o tym pamiętać, zwracając się do PKO Leasing z prośba o pomoc.
Dlaczego, nawet gdy PKO Leasing wypowie umowę, ma taką strategię w stosunku do dłużników?
Odpowiedź można skwitować jednym zdaniem. Jest po prostu mądrze zarządzane. PKO Leasing ma świadomość, że pomagając dłużnikowi wyjść na prostą, utrzymuje klienta. Zamiast ponosić koszty związane z procedurą odbioru pojazdu i jego sprzedaży, po wznowieniu umowy zarabia. A dodatkowo zyskuje kolejnych klientów, gdyż pan Mateusz (i każdy inny przedsiębiorca, który otrzymał pomoc w najtrudniejszej dla siebie sytuacji) mimowolnie będzie robił firmie leasingowej reklamę. Tę najlepszą, I nie do kupienia za żadne pieniądze. Szeptaną. I prawdziwą. Bo szczerą.
Jeśli jesteś Mateuszem i masz długi w PKO Leasing
Pamiętaj, że nawet, gdy PKO Leasing wypowie umowę, a windykacja żąda pojazdu, masz szansę na ratunek. Warunkiem jest jednak to, abyś o swój byt zawalczył. Jeśli w windykatorze terenowym nie znajdziesz empatii (co może być trudne, gdyż zawód ten niejako ją wyklucza), a PKO Leasing korzysta również z windykacji zewnętrznej, znajdziesz ją w samej firmie leasingowej.
Szczególnie, gdy Twoja historia współpracy dotychczasowej wolna jest od zachowań, których nie lubi żadna firmy leasingowa. Obietnic niespełnionych, przesyłania dowodów wpłat, w ślad za którymi nie idzie przelew czy krętactwa w realizowaniu wcześniejszych obietnic.
Pamiętaj, że masz szanse na uratowanie umowy leasingu nawet wówczas, gdy jedzie do Ciebie laweta. Jeden ruch myszką osoby decyzyjnej może odmienić losy Twej umowy leasingowej. I Twojej firmy, szczególnie, gdy jest to firma transportowa…..