Druga szansa od losu i PKO Leasing
Masz dobrze prosperującą firmę transportową, poukładane życie osobiste i wielkie plany na przyszłość. Właśnie podpisałeś niezwykle korzystny kontrakt i wesoło pogwizdując wracasz do domu. Cieszysz się na spotkanie z rodziną i zastanawiasz, gdzie pojechać na wakacje. Nagle słyszysz potworny huk i widzisz… nie, nie widzisz już nic, gdyż w jednym momencie tracisz przytomność. Twoje auto zostało zmiażdżone przez tira prowadzonego przez pijanego Białorusina.
Budzisz się 2 miesiące później w szpitalu podpięty do dziesiątek rurek i maszyn podtrzymujących procesy życiowe. Dowiadujesz się, że cudem przeżyłeś wypadek i właśnie wyszedłeś ze śpiączki. Nie masz, choć zakrawa to na cud, żadnych poważnych uszkodzeń – będziesz chodzić i to jest najważniejsze. Po tygodniu od przebudzenia opuszczasz szpital i wracasz do codzienności.
Tylko, że zastana rzeczywistość jest przerażająca. Twoja firma przestała działać – kierowcy pouciekali, kontrahenci pozrywali umowy i nałożyli kary. A po samochody w leasingu puka windykator. Na koncie pustki, gdyż wszystkie oszczędności pochłonęło leczenie, opłacane przez rodzinę w trakcie dwumiesięcznej walki o życie. Czy masz jakieś szanse z tego wyjść? Choć brzmi to jak wstęp do recenzji kolejnego horroru Stephena Kinga, to jednak jest brutalna rzeczywistość.
Ludzkie oblicze leasingu
Twoją jedyną szansą jest postawienie firmy na nogi. Znalezienie kierowców nie jest specjalnie trudne, ale muszą oni mieć czym jeździć. Windykator stawia sprawę bardzo prosto: tydzień na spłatę całości zadłużenia wraz z kosztami windykacji i reaktywacji umów lub zwrot pojazdów pod groźbą sankcji karnych. Iskierka nadziei tkwi w firmie leasingowej. A dokładnie w tym, że w zaistniałej sytuacji losowej potraktują Cię inaczej niż klasycznego dłużnika. Choć wiesz, że szansa jest niewielka, wierzysz w to, że firma leasingowa da Ci drugą szansę. Bo jedną już dostałeś od losu.
W takim właśnie momencie poznałem dłużnika firmy PKO Leasing S.A. I postanowiłem sprawdzić, czy największa w Polsce firma leasingowa zawdzięcza swoją pozycję również temu, że potrafi wznieść się ponad procedury windykacyjne i znaleźć pomiędzy przepisami regulującymi procesy windykacji ten najważniejszy – traktuj swego klienta jak człowieka….
W tym celu udałem się do centrali w Warszawie oraz Centrum Operacyjnego w Łodzi. I sprawdziłem….
Zawieszenie windykacji – oddech dla dłużnika
Kością w gardle dłużnika PKO Leasing była zewnętrzna firma windykacyjna, która stanowczo domagała się zwrotu samochodów.Było jasne, że jeśli PKO nie wstrzyma działań windykacyjnych, dłużnik nie ma żadnych szans na to, aby wyjść na prostą. W momencie, gdy przedstawiłem najważniejszym w PKO Leasing osobom udokumentowaną sytuację klienta, firma windykacyjna zamilkła. Stało się jasne, iż odpowiednie osoby w PKO Leasing podjęły decyzję, że prośba dłużnika o 3 miesiące oddechu zostanie zaakceptowana. Dzięki temu małemu gestowi klient dostał możliwość rozkręcenia firmy i finalnie wywiązania się z umowy.
Można (i trzeba) zadać sobie pytanie: ile spośród działających w Polsce firm leasingowych byłoby stać na taki gest? Znając realia działania windykacji leasingów i podejście do problemu osób bezpośrednio decyzyjnych – nie podjąłbym się policzenia. Tylko dlatego, że wynik byłby niezwykle skromny. Niejednokrotnie odniosłem wrażenie (a bywam regularnie w centralach firm oferujących leasingi), że dla większości klient z problemami jest generatorem kłopotów, którego najlepiej pozbyć się raz a skutecznie.
Znaleźć czas, aby przyjrzeć się sytuacji klienta zadłużonego z przyczyn losowych – to sztuka. Znaleźć chęć, aby posiadając moc decyzyjną wykorzystać procedury na korzyść klienta – to klasa.
Dlatego też, biorąc sprzęt w leasing, warto mieć na uwadze to, czy firma leasingowa jest firmą z klasą. Dobry leasingodawca jest niczym namiastka polisy ubezpieczeniowej. Zły wybór na tym etapie może skończyć się tragedią, gdy w Twoim życiu wydarzy się poważne nieszczęście…
Wznowienie umowy z PKO Leasing
Bohater opowieści, czyli dłużnik PKO Leasing, oprócz drugiej szansy – wydłużenia okresu na podpisanie ugody – otrzymał również niezwykle promocyjne warunki wznowienia umowy. Dlaczego jest to istotne? W wielu firmach leasingowych zadłużony klient, który wyszedł z chwilowego finansowego dołka i marzy o wznowieniu umowy, stoi przed solidnym murem kosztów oraz obligatoryjnych opłat powstałych w okresie wypowiedzenia. Mamy tutaj przeróżne kary za zerwanie umowy, koszty windykacji i opłaty za wznowienie umów leasingu. Niejednokrotnie są one wyższe niż sama zaległość wynikająca z umowy. I z reguły przekraczają możliwości finansowe dłużnika w danym momencie. Dlatego też – kierowany zdrowym rozsądkiem i logiką – prosi on na rozbicie tych kosztów. Z reguły dopisanie do pozostałych rat lub przeniesienie na koniec umowy i doliczenie np. do kwoty wykupu.
Brak akceptacji prośby dłużnika („procedury nie przewidują”, „procedury nie pozwalają” – to standardowy tekst pracownika prowadzącego sprawę) kończy się tym, że umowa prosta do uratowania staje się nagle umową upadłą. Powód: pracownik nie posiada wystarczających kompetencji, a dłużnik nie ma dostępu do osób decyzyjnych.
W tym kontekście gest PKO Leasing, który zastosował wobec dłużnika najniższe z możliwych opłaty, a także zezwolił na ich elastyczne rozłożenie w czasie, jest kolejnym gestem, który wybija firmę leasingową ponad nieprzychylne dłużnikom standardy.
Druga szansa dla dłużnika od PKO Leasing
Przysłowie „nieszczęścia chodzą parami” tym razem się nie sprawdziło. W swoim życiowym nieszczęściu bohater niniejszej opowieści miał to szczęście, iż jego flota samochodowa w całości leasingowana była w PKO Leasing. To zaś w pełni stanęło na wysokości zadania dając klientowi drugą szansę.
Mam nadzieje, że podobny tekst będę mógł napisać kiedyś o innych firmach leasingowych, również tych, które dziś traktują zadłużonych klientów według zupełnie innych standardów niż PKO Leasing. Bez wnikania w genezę zadłużenia klienta, alfanumerycznie i bez tego, co nawet w windykacji powinno mieć miejsce – zwyczajnej ludzkiej empatii.