Prosi Credit, czyli policja windykacyjna

4.3
(15)

Jest wtorek, leniwe przedpołudnie – wiosenne promienie słońca niemrawo pełzają po kuchennym blacie. W jednej ręce trzymam nóż do porcjowania kurczaka, drugą mieszam krupnik, ulubioną zupę mojego męża. Na stolnicy czeka gotowa na wbicie jajka kupka mąki ułożona w stożek.

Windykator nie zawsze opuka dwa razy

– Puk, Puk, Puk – niezbyt głośno, ale stanowczo ktoś dobija się do moich drzwi.

Pora jest na listonosza, zatem – nie zdejmując nawet fartucha – otwieram pewnie drzwi. Jednak zamiast zaprzyjaźnionego Pana Władzia, w drzwiach stoi trzech, mocno podejrzanie wyglądających, typów. Największy z nich „klika” mi przed nosem legitymacją jak żywo przypominającą policyjną i w identyczny sposób otwieraną, na taki właśnie klik.

– Dzień dobry. Współpracuję z policją, przyjechałem w sprawie wyłudzenia pożyczki, to są windykatorzy od strony wierzyciela, którzy będą uczestniczyć w czynnościach.

Czułam jak kolor mojej twarzy niebezpiecznie szybko zaczyna upodabniać się do mąki czekającej na mnie w kuchni…

Taką właśnie opowieścią uraczyła mnie ostatnio jedna z klientek, która spotkała się z wyrafinowaną metodą zastraszania dłużnika. To dopiero jednak początek jej opowieści, gdyż akurat to nie ona była dłużnikiem i nie była przygotowana na spotkania z Panami „windykatorami”. Jak za chwilę zobaczycie sprawy przybrały obrót niekoniecznie pomyślny dla owych windykatorów.

Windykacja Prosi Credit budzi olbrzymie emocje

W tym momencie jednak jako, że klientka jest wrażliwa na stres, wie doskonale, co dla niej oznacza taka sytuacja. Zbyt duży poziom emocji często „odcina jej prąd”, w efekcie robi mniejsze lub większe fik.

Takie zawory bezpieczeństwa w kobiecie – jak korki w mieszkaniu. Teraz jednak nie mogła sobie na omdlenie pozwolić, mając trzech nieznanych jej facetów w domu i będąc na granicy „fikoła”.

Dlatego też starała się resztkami świadomości ustalić przypuszczalny cel wizyty policji w domu. Wiedziała, że mąż ma kredyty i pożyczki, wiedziała, że firma nie prosperuje tak dobrze, jak wtedy, gdy je zaciągał i ma kłopoty ze spłatą. Ale wyłudzenie!? Ale policja?

Podczas najścia windykacji dobrze jest mieć wsparcie

Łzy byłyby w tym momencie najlepszym lekarstwem, ale wie, że musi być twarda. I przede wszystkim zadzwonić do męża.

– Cześć, przyjeżdżaj natychmiast, ważna sprawa – dusi krzyk przerażenia do słuchawki.

– Ale o co chodzi, dlaczego jesteś przestraszona? – mąż ma w uszach barometr jej stanu psychicznego i zawsze bezbłędnie wyczuwa odchylenia.

Proszę przyjedź natychmiast, masz gości z policji w sprawie kredytu – dokończyła i odłożyłam telefon. Czas wracać do gości.

Ci natomiast swobodnie rozsiedli się w pokoju i na jej widok zaczęli przesłuchanie. Jeden przez drugiego:

– Jak żyje Pani z mężem?

– Jakie stosunki między wami panują?

– Jak mąż prosperuje finansowo?

– Gdzie i ile macie pożyczek?

– Czy mieszkanie jest waszą własnością?

– Czy macie rozdzielność majątkową?

W głowie kręciło się, ale nie traciła zdrowego rozsądku. Wytrzymawszy ten grad pytań stwierdziła, że na żadne pytanie bez obecności męża nie odpowie. W momencie gdy do domu wrócił mąż – dłużnik, bardzo dobrze przygotowany do „rozmowy” akcja wykonała klasyczny zwrot o 180 stopni. Przeczytajcie o tym, jak nasz klient poradził sobie z windykacją znanej firmy pożyczkowej, którą na potrzeby naszego artykułu nazywamy Prosi Credit.

Rozmiar ma znaczenie

Wreszcie otworzyły się drzwi i gospodarz domu stanął w progu. Jak zwykle z dużym trudem, gdyż on nie przysłowiowo, a w rzeczywistości, z trudem się w progu mieści. Jest po prostu wielki. No taka po prostu jego uroda. Wraz z jego pojawieniem się żonie natychmiast wrócił spokój i opanowanie. Odwrotnie było u nieproszonych gości – widok 130 kg żywej wagi w drzwiach wywołał na ich twarzach wyraźne zdenerwowanie.

Gospodarz domu nie tracąc czasu przeszedł do rozmowy z przybyłymi:

– W jakim celu odwiedzacie mnie Panowie i o co chodzi?

– Ja współpracuję z policją i jestem w sprawie dokonanego przez Pana wyłudzenia- rzekł ten, którego żona gospodarza wzięła za policjanta.

– Co znaczy współpracuję, jest pan policjantem czy nie?

– Nie, nie no, ja współpracuję tylko… yyy… ja ten tego, ten tego…

– Kim pan jesteś, do cholery!? – wrzask gospodarza spowodował wyraźny tik nerwowy pytanego.

Jestem z firmy Prosi Credit, zajmuje się składaniem zawiadomień o dokonanych wyłudzeniach pożyczek, tamci dwaj są pracownikami działu windykacji terenowej w Prosi Credit.

– Proszę okazać swoje pełnomocnictwo – dłużnik delikatnie położył dłoń na oparciu krzesła rozmówcy. Ten doskonale wyczuł ruch oraz jego znaczenie – wiedział, że od tego momentu to rozmówca decyduje o jego pozycji, którą może zmienić jednym pociągnięciem krzesła. Mężczyzna wyjął z torby dokument.

– Wy dwaj również – pan domu po raz pierwszy zwrócił się do dwóch pozostałych.

– Pan sobie nie żartuje, że będzie nas legitymował, Pan jesteś złodziej i wyłudzacz i to my jesteśmy od tego, żeby pana sprawdzać – jeden z dwóch windykatorów nie zrozumiał powagi sytuacji.

Słabsi intelektualnie windykatorzy terenowi odpadają pierwsi

Był być może zbyt mało inteligentny, aby zrozumieć, że nie każda windykacja wygląda tak samo. Swoimi słowy pogrążył również kompana, gdyż mąż nie był zainteresowany tym, co drugi z windykatorów ma co powiedzenia w kwestii okazania dokumentów.

Obydwu po prostu wystawił za drzwi informując w sposób dla nich zrozumiały, co stanie się z nimi, jeśli nie opuszczą w ciągu 10 sekund budynku, a najlepiej ulicy na której on stoi. Na placu boju pozostał „policjant”.

– Pańskie pełnomocnictwo ważne jest z dowodem osobistym. Proszę zatem o dokument.

– Ale ja nie pokażę! – rozpaczliwie krzyczał zielony ze strachu windykator – „policjant”. Widocznie wizja złożenia mu przez dłużnika z jego dwoma kolegami rewizyty, była wizją nie do wyobrażenia i nie mógł dopuścić do tego, aby ten poznał jego adres zamieszkania.

– To niestety będzie Pan musiał w tym momencie opuścić mieszkanie. I proszę cieszyć się, ze bez asysty policji. Ponieważ został Pan wpuszczony jako osoba podająca się za kogoś, kim Pan nie jest, w tym momencie powinienem wezwać policję i oddać Pana jako oszusta złapanego na próbie podstępnego dostania się do mieszkania. Tak więc znaj chłopcze moje dobre serce i zmiataj stąd, bo zmienię zdanie – gospodarz wygłosił swoją mowę końcową i zamknął drzwi.

Jak radzić sobie z windykacją terenową?

To nie była udana interwencja panów z windykacji Prosi Credit. Trafili bowiem na osobę świadomą tego, jak postepować z windykacja terenową i jak bronić się przed windykatorem. Ale ile osób nieświadomych praw windykatora każdego dnia daje sobą manipulować. Jak widać na przedstawionym przykładzie – autentycznym zresztą – pomysłowość windykatorów nie zna granic. Balansowanie na granicy prawa (sugerowanie bycia policjantem bez podawania się za niego wprost) jest tego najlepszym przykładem.

Każdego dnia wiele zadłużonych kobiet drży z obawy o kontakt z windykacją terenową. Dla wielu jest to traumatyczne przeżycie pozostawiające za sobą ślady w psychice i olbrzymi strach przed windykacją w przyszłości. A przecież każda wizyta windykatorów może wyglądać tak jak w podanym przykładzie od momentu przybycia gospodarza. I nie trzeba mieć do tego 130 kg wagi, ani nawet być mężczyzną.

Od tego ważniejsza jest wiedza o tym jakie są prawa windykatora, co wolno mu w stosunku do dłużnika i jak należy rozmawiać z windykatorem terenowym w sytuacji pojawienia się w domu. O tym wszystkim można przeczytać w naszym poradniku o ochronie przed windykacją.

 

Czy podane tu informacje były przydatne?

Oceń nas klikając na gwiazdkę

Średnia ocena 4.3 / 5. Liczba głosów: 15

Nikt jeszcze nie głosował. Bądź pierwszy!

1 komentujący “Prosi Credit, czyli policja windykacyjna”

  1. Tak, to typowe działanie tej firmy, zanim wystąpiłem z pozwem przeciwko nim, probowali tych samych sposobów ale źle trafili, dwukrotnie pogoniłem tych” windykatorów” z terenu posesji, mimo, że próbowali się stawiać to niestety, weszli bez mojej wiedzy na mój teren prywatny, a tam rządzi akurat mój owczarek niemiecki, tata był prosty. Zdarzyl się również osobnik wieczorową porą, pijany w dodatku i kiedy usiłowałem go zatrzymać do przyjazdu Policji, uciekł z żoną samochodem. Niestety, żałuję, że nie zdołałem go złapać bo już by zakończył karierę ! „Prosi” Credit to firma żerująca na tych , którzy potrzebują pieniędzy w bardzo szybkim czasie i nie patrzą na koszty pożyczki, a te są bandyckie, wręcz lichwiarskie,a umowa zawiera mnóstwo klauzul niezgodnych z prawem, tzw abuzywnych co daje podstawy do kwestionowania w sądzie !

Zostaw swój komentarz...