Kierowca cieszy się z odzyskanego po windykacji tira

Windykacja i wznawianie umów leasingu w 2022 roku

4
(2)

2022 to rok wojny, inflacji, szalejących stóp procentowych. A dla wielu przedsiębiorców rok problemów z leasingiem. Od stycznia przyglądałem się temu, jak firmy leasingowe zachowują się w stosunku do klientów zgłaszających problemy z wywiązywaniem się z umów. W sposób niemy, przez niepłacenie rat leasingu. Oraz słyszalny – przez składanie propozycji ratowania umowy. Czyli najprościej rzecz ujmując – klientów mających wypowiedziane umowy i w perspektywie widmo zwrotu przedmiotów leasingu. Którego nie chcą stracić.

Wypowiedzenie umowy leasingu oznacza pojawienie się windykacji. W tym i windykacji terenowej

To czas, w którym firma leasingowa podejmuje decyzję. Czy pozwolić dłużnikowi na kontynuację umowy leasingu (poprzez jej wznowienie) czy definitywnie ją zakończyć. Oczywiście olbrzymia większość dłużników marzy o powrocie do płacenia rat leasingu, ale nie wszyscy mają taką możliwość. Zapraszam na przegląd kilkunastu spraw, które w ostatnich miesiącach miałem okazję obserwować z bliska (jako pełnomocnik dłużników mających problem z leasingiem) i sprawdzenie, jak firmy leasingowe podchodzą do „klientów, którzy zbłądzili”. Czyli leasingowych dłużników.

Alior Leasing. A miało być lepiej….

Z Alior Leasing miałem do czynienia kilka lat temu. Wówczas nie powstała relacja z próby ratowania umowy leasingu, gdyż opis jej był niemożliwy – było tyle zamieszania, zrzucania z działu do działu odpowiedzialności za decyzję, obietnic bez pokrycia, że czytelnik pogubiłby się już w drugim akapicie. Po sprawdzeniu, jak działa Alior Leasing „od środka” porzuciłem chęć sprawdzania tej firmy na lat kilka. Do sierpnia tego roku. Wówczas otrzymałem informację, że w Alior Leasing, wraz z nowym prezesem, „przyszło nowe”. I że zaczęło się dziać normalnie….

Uznałem, że to najlepszy moment na sprawdzenie, jak wyglądają te zmiany w praktyce.  Wysłałem zatem firmie Alior Leasing. w ramach testów, sprawę nietrudną i przez czołowe firmy leasingowe rozwiązywalną w kilka dni. A jaka to sprawa? Klasyczna i najbardziej typowa.

Wypowiedzenie umów w Alior Leasing i gotowość finansowa klienta do ich wznowienia

Klient Alior Leasing, ze względu na opóźnienia płatnicze kontrahenta, nie zapłacił kilku rat i otrzymał wypowiedzenie umowy. Po jego otrzymaniu – za moim pośrednictwem – zgłosił informację, iż posiada odpowiednie fundusze, aby natychmiast uregulować zaległości, zapłacić koszty powstałe w wyniku wypowiedzenia i ew. koszty windykacji. Dla uwiarygodnienia proponował wgląd w aktualne kontrakty z nowymi kontrahentami, które gwarantują stabilizację.

Gdy po dwóch tygodniach od przesłania pełnomocnictwa Alior nie udzielił mi jakichkolwiek informacji, zainteresowałem się przyczyną tegoż milczenia. Okazało się, że firma tak poważnie podeszła do sprawy swojego klienta, iż sprawą zajął się osobiście członek zarządu.

Sprawa we właściwych rękach – wydawałoby się. Czyli dobrze. Brak odpowiedzi też dawał się łatwo wytłumaczyć. Przecież członek zarządu na dużo na głowie, zapewne nie ma czasu na zajęcie się sprawą. A ponieważ zaraz po przesłaniu pełnomocnictwa Alior Leasing „zdjął z klienta” windykatora terenowego, ten również nie odczuwał dyskomfortu związanego z tym, że sprawa trwa długo.

Dokładnie 80 dni. W 1872 roku Filip Fogg w tyle dni przemierzył, jako literacki bohater klasyki literatury światowej, ziemski glob. W 2022 roku tyle czasu zajęło członkowi zarządu Alior Banku podjęcie decyzji. O której Alior nawet nie uznał za stosowane mnie, jako pełnomocnika powiadomić. Zrobił to windykator terenowy z firmy AVS i zrobił to tylko dlatego, że przypadkiem do niego napisałem.

Cóż, każdy ma prawo odmówić wznowienia umowy. Problemem Alior Leasing jest to, że konkurencyjne firmy leasingowe potrafią zrobić to ze znacznie większą klasą. Na przykład wysłać wiadomość w odpowiedzi na maila, w którym została zgłoszona sprawa i przesłane do niej umocowanie. Jak się za moment okaże, „wyższa kultura bankowości” do spółki córki Alior Banku nie zawitała ani na chwilę.

Alior Leasing i leasing samochodu dostawczego. Teoretycznie bardzo prosta sprawa.

Dosłownie kilka po tym, gdy opisywana powyżej sprawa została „przechwycona” przez zarząd, co rokowało bardzo obiecująco, przekazałem Alior Leasing – jako pełnomocnik – kolejną testową sprawę. Równie banalną co pierwsza. Iveco Daily, wypowiedziana umowa, klient wypłacalny i przygotowany finansowo na wznowienie. Wystarczy zapalić mu zielone światło.

Tym razem sprawą zajął się niższy szczebel w korporacyjnej hierarchii, czyli dyrektor departamentu windykacji. Lubię pracować z dyrektorami windykacji bezpośrednio, gdyż są decyzyjni, szybko podejmują decyzję i klient dłużny wie w ciągu kilku dni, czego może oczekiwać.

Dyrektor windykacji Alior Leasing rozpoczął współpracę wzorcowo. Umówiliśmy się na rozmowę, w trakcie której usłyszałem, że każdy klient, który nie przesadził z okresem bezumownego korzystania z leasingowanego pojazdu, zasługuje na swoją drugą szansę. I Alior Leasing te szanse daje wszystkim, którzy zgłoszą się z prośbą o wznowienie umowy nie później, niż x miesięcy od jej wypowiedzenia. X w miejsce liczby jest znakiem wstawionym celowo, gdyż wiedza pozyskana w trakcie tej rozmowy jest wiedzą poufną.

Po zakończeniu rozmowy przesłałem dyrektorowi dokumenty sprawy i czekałem na efekty zbadania jej przez osobę mającą pełnię kompetencji do tego. Ponieważ jednak czas mijał, a dłużnik Alior Leasing nie mógł z niepewności spać po nocach, po 2-3 tygodniach zapytałem o postępy . Umówiliśmy się (znów telefonicznie) z panem dyrektorem, iż wyślę mu przypominającego maila. Mail został wysłany. Pozostał bez echa. Podobnie kolejny….

Dyrektor windykacji firmy Alior Leasing rozpłynął się we mgle. A wraz z nim sprawa klienta. I obietnica osobistego zajęcia się nią. Ja, jako umocowany do sprawy pełnomocnik, oczywiście nie zostałem o postępach czy decyzji poinformowany. Czy sprawa wróci wraz z zaginionym dyrektorem windykacji, czy też za chwilę pojawi się windykator terenowy zewnętrznej firmy leasingowej –  jeszcze nie wiem….

Wiem za to jedno. Alior Leasing powinien, jeśli chce być wiarygodny w oczach klientów (a proszę zauważyć, że występując w testowych sprawach jako pełnomocnik, patrzę na daną firmę oczami klienta i perspektywy jego odczuć firmę opisuję), powinien rozważyć zmianę opisu na swojej stronie internetowej.

Przykro mi, ale żaden z elementów marketingowego przekazu nie znajduje przełożenia, jeśli chodzi o zachowania wobec klientów potrzebujących wsparcia.

Impuls – Leasing. 100% wznowionych umów leasingu

Impuls – Leasing to firma, z którą każdy uczciwy dłużnik powinien bez problemu porozumieć się w przypadku wypowiedzianej umowy leasingu. Oczywiście wykluczamy sytuację, w której dłużnicy uznają, że nie mają pieniędzy, więc zaczną płacić za kilka miesięcy, ale do tego czasu chcą korzystać z leasingowanego sprzętu.

Mowa o dłużnikach, którzy wpadki w chwilowe problemy z terminową spłatą rat leasingu. Skutkujące wypowiedzeniem umowy przez Impuls – Leasing.

Z czym najczęściej mają kłopot dłużnicy Impuls – Leasing?

Oczywiście ze wznowieniem umowy po wypowiedzeniu. Dla firmy w kryzysie, przy chęci wznowienia umowy, konieczność zapłacenia zaległości oraz opłaty wznowieniowej może okazać się nie do przeskoczenia. Przedsiębiorca zbiera zatem środki, a czas biegnie. W momencie, gdy posiada już odpowiedni zasób środków, leasing żąda zwrotu przedmiotu leasingu. I uruchamia windykację terenową.

Dłużnik Impuls – Leasing usiłuje przekonać pracownika windykacji, że jest gotów do wznowienia umowy, a w odpowiedzi słyszy, że jest już na to za późno. Że Impuls – Leasing szansę dawał, ale dłużnik nie skorzystał z niej. Powstaje wówczas sytuacja bez wyjścia. Przynajmniej teoretycznie.

Windykator chce odebrać samochód, dłużnik nie chce go oddać, gdyż chce za wszelką cenę wznowić wznowić umowę

Na co nie zezwala windykator. Mamy więc do czynienia z sytuacją patową. Obie strony, po przeciwnych stojące stronach barykady, tracą cenny czas na wzajemne podchody. Dłużnik przyciśnięty do muru przez pracownika windykacji zaczyna ukrywać pojazdy. Windykator w odwecie straszy zgłoszeniem sprawy na policję.

Do tego, w świetle umowy z Impuls – Leasing, dłużnik, od chwili otrzymania wezwania do zwrotu przedmiotu leasingu, naraża się na koszty. Związane z bezpodstawnym korzystaniem z przedmiotu leasingu. Co nie poprawia jego sytuacji.

Impuls Leasing wezwanie do zwrotu samochodu - takie wezwanie to impuls (nomem omen) do działania, którego celem jest wznawianie umów leasingu
il.1 Wezwanie do zwrotu pojazdu oznacza, że decydują się losy umowy. Teraz albo nigdy.

Na szczęście w Impuls – Leasing decyzja nie zależy od windykatora, szczególnie z wynajętej firmy zewnętrznej

Próba uzyskania zgody na wznowienie leasingu, jeśli napotyka na opór windykatora terenowego, jest stratą czasu. Przerzucanie się z windykatorem terenowym argumentami, wobec chęci współpracy ze strony wynajętego pełnomocnika, jest bezcelowe. Dłużnik jest coraz bardziej zdenerwowany faktem, że odbija się muru. Windykacyjnego muru głuchego na argumenty. Złość przejawia się coraz to bardziej impulsywnymi reakcjami przy każdym spotkaniu z pracownikiem windykacji. To bardzo niekorzystne dla ratowania umowy leasingu. Wrogiem dłużnika jest czas, który nieubłaganie odmierza kolejne okresy niefakturowane. Przeskakują kolejne miesiące, które przecież nie pracują na korzyść osoby zadłużonej. A wręcz przeciwnie.

W pewnym momencie może dojść do przekroczenia czerwonej linii, która oznacza, że nie ma już faktycznie odwrotu i przedmiot leasingu należy zwrócić.

Dlatego dużym błędem dłużnika jest marnotrawienie czasu na rozmowy z windykacją, jeśli są one jałowe. I wynika z nich jednoznacznie, iż wynajęty przez Impuls – Leasing windykator nie jest w stanie wznowić umowy. Bo nie jest. Decyzja należy do Departamentu Windykacji. A nie pracownika w terenie.

Departament Windykacji Impuls – Leasing

Jak wspomniałem, osoby decyzyjne w firmie Impuls – Leasing starają się nie skreślać klienta tylko dlatego, że przydarzyło mu się wypowiedzenie umowy. Jeśli dłużnik ma zdolność do kontynuowania umowy, taka szansa najczęściej jest mu dawana i tylko od niego zależy, czy ją wykorzysta.

Pamiętać trzeba, że do wznowienia umowy z Impuls – Leasing niezbędne jest bardzo szybkie uregulowanie zaległości i pokrycie wszystkich opłat dodatkowych. Standardowy dłużnik nie może oczekiwać, że Impuls Leasing wznowi mu umowę za obietnicę poprawy, a długi zrestrukturyzuje lub przesunie ich spłatę na koniec umowy.

Impuls – Leasing i windykacja. Opinie wynikające z obserwacji

W trakcie obserwowania działań wynikających z polityki wobec klientów dłużnych, nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że polityka jest bliźniacza w stosunku do mLeasing. Czyli bardzo prokliencka i bez rozbudowanej biurokracji (poza niezbędnym minimum).

Jeśli klient dłużny ma możliwość powrotu ze złej drogi niepłacenia faktur, otrzymuje zielone światło i szybko przygotowane warunki wznowienia umowy leasingu.

Dyrekcja Impuls – Leasing nie bawi się w długie debetowanie nad losem dłużnika. W sprawach prostych – wznowienie umowy po pierwszym wypowiedzeniu – formalności są zredukowane do minimum.

Oczywiście jest to moje subiektywne zdanie, oparte o sprawy dłużników Impuls Leasing śledzone przeze mnie w 2022 roku.

A co ze sprawami trudnymi? No cóż, zachęcam do zapoznania się ze szczegółami ratowania bardzo trudnej do uratowania umowy samodzielnie. Dokładny opis operacji otworzy się po kliknięciu w link.

I wyciągnięcia wniosków we własnym zakresie. Ja postawą dyrektora departamentu windykacji Impuls – Leasing w tej konkretnej sprawie byłem bardzo pozytywnie zaskoczony.

PKO Leasing. Zawsze z rozwiązaniami dla dłużników

Spraw błahych, z punktu widzenia skali trudności, w roku 2022 w PKO BP nie brakowało. Błahych dla mnie, jako obserwatora. Ale niezwykle trudnych dla dłużników, którzy dowiadywali się w trakcie wszczętego procesu windykacji, że mają zwrócić pojazd, bo tak chce windykator.

Taki już windykatorów urok, szczególnie tych wynajętych z zewnątrz, że lubią poczuć się ważnymi. I sprowadzić dłużnika do roli pełzającego robaczka proszącego o łaskę.

W PKO Leasing na szczęście poziom windykacji terenowej jest wysoki. PKO Leasing nie pozwala sobie na współpracę z amatorskimi firmami, które nie są w stanie zagwarantować kadry terenowej wysokiej klasy. Co dla dłużnika oznacza jedno, iż poziom kultury mają zagwarantowany. Ale wznowienia umowy przez PKO Leasing już niekoniecznie.

Spraw typowych, nazwanych tutaj błahymi, opisywać nie będę, skupiając się na sprawach nietypowych. Wszystkich czytelników, którzy borykają się z problemem wypowiedzianego leasingu i drżącymi o niepewność wznowienia umowy, odsyłam do artykułu ku pokrzepieniu serc.

Osoby decyzyjne nie pracują w terenie, a w centrali

Na szczęście w sytuacjach, gdy dłużnik nie zapracował solidnie na to, aby PKO Leasing uznało go za persona non grata, wznowienie umowy jest z reguły możliwe i odbywa się bez zbędnej papierologii. Jeśli są podstawy do uratowania dłużnikowi biznesu, nie ma przeciwwskazań (na przykład aktywnego zawiadomienia do organów ścigania), dłużnik ma wielkie szanse na powrót do grona klientów.

Szczególnie, gdy przedmiotem leasingu są przedmioty użytkowe, a nie służące poprawianiu sobie komfortu życia i wywoływaniu zazdrości znajomych.

Wówczas czasami jest tak, jak w opisywanym kiedyś przypadku leasingu kabrioleta i ignorowania wezwań do zwrotu pojazdu.

I taki właśnie przypadek obserwowałem niedawno.

Biorę w leasing mercedesa, choć mnie na niego nie stać

To zjawisko powszechne, z którym walczyć nie sposób. Bo i po co? Wszak każdy jest kowalem swojego losu. Zjawisko to nazywa się życiem ponad stan za pieniądze banków. I obserwuję je niezmiernie często u polskich przedsiębiorców, którzy rozkręcają firmę za pożyczone pieniądze, a pojawienie się pierwszych dochodów jest sygnałem do tego, że

teraz to już mnie na stać na bryczkę za 350 tysięcy

Stać na zakup może nie do końca. Stać jednak na ratę leasingu. Więc „towar pierwszej potrzeby” za chwilę jest brany w leasing i wozi wynajmującego. Ku jego radości i spojrzeniom zawistnych. Którzy nie mają świadomości, iż „ten, któremu się dopiero się powodzi” tak naprawdę przedmiot szpanu wynajmuje. Najczęściej do pierwszego finansowego potknięcia.

Do momentu, gdy w firmie coś nie zatrzeszczy. I dochody spadną. W takim momencie przedsiębiorca powinien sięgnąć do rezerw. Ale  ich nie ma, bo po co robić, skoro można pieniądze przeznaczyć na raty z tytułu leasingowania luksusowej „fury”?

Pojawia się panika wywołana wizją rozstania z przedmiotem prestiżu. I niekontrolowane zachowania, które – w zależności od firmy leasingowej – mogą przynieść mniej lub bardziej opłakane skutki.

Schować leasingowany samochód i przeczekać

Nazwijmy go Gustaw. Użytkownik wspomnianego mercedesa, którego leasing przestał spłacać, gdy pojawiły się problemy z płynnością. A pojawiły się po zapłaceniu zaledwie kilku rat. Ponieważ dłużnik nie miał pomysłu, jak z sytuacji wybrnąć, auto (skądinąd z poważną awarią silnika) zainstalował w małym warsztacie i zaczął rozglądać się za wyjściem z sytuacji. A ta wyglądała wręcz tragicznie.

Rok po wypowiedzeniu umowy bez zwrotu pojazdu. W dodatku auta osobowego. Czy dłużnik może liczyć, że PKO Leasing będzie chciało z nim rozmawiać?

PKO Leasing lubi zaskakiwać. Pozytywnie.

Ponieważ lubię ciekawe wyzwania i mam od lat niezachwianą wiarę w to, że firmy leasingowe też mają w sobie pokłady wiary w dłużników, postanowiłem sprawdzić, czy w pozornie beznadziejnej sytuacji jest cień szansy na to, aby dłużnik zachował swojego mercedesa.

Ku mojemu zaskoczeniu PKO Leasing (oczywiście na szczeblu kierowniczo – dyrektorskim, nie mylić z windykacją terenową) podjęło temat. Pierwszym warunkiem było jednak zabezpieczenie pojazdu z obietnicą zwrotu po ustaleniu warunków ugody. Dłużnik bez szemrania pojazd wydał (co nie zawsze jest takie oczywiste). Zarząd PKO Leasing podjął decyzję o umożliwieniu klientowi wykupu przedmiotu leasingu.

Czyli klient zmaterializował swoje pragnienie otrzymania możliwości uratowania ukochanego cacka. Przynajmniej w teorii. Gdyż – jak można domniemywać – zakup auta za gotówkę to jednak coś zupełnie innego niż wynajem z płatnościami miesięcznymi. I pomimo deklaracji klient nie podjął rozmów finalizujących transakcję wykupu.

BMW Financial Service

To absolutny debiutant, jeśli chodzi o recenzję poczynań windykacji wobec klientów. Aby móc ocenić w sposób pełny działania windykacji BMW Leasing (tak potocznie klienci nazywają tę firmę) przyjrzałem się jej przez pryzmat aż 3 różnych spraw. 3 różnych klientów.

Szczegóły wkrótce – oczekiwanie na materiały.

mLeasing – firma, której klienci ściągają na siebie zawistne spojrzenia innych leasingobiorców

Jeśli tychże znajomych również dopadł kryzys i wypowiedzenie umowy leasingu, ale związani są z firmą z niższej niż mLeasing półki. Nie oznacza to oczywiście, że klienci mLeasingu mogą sobie bezkarnie zrywać umowy, a firma leasingowa z radością im te umowy wznawia. Nic podobnego. Ale do szczęścia klientowi leasingowemu,  w chwilowych kłopotach będącemu, wystarczy tylko jasna polityka wobec dłużnika. Sprawiedliwa i oparta na jasnym, klarownym systemie reguł. To wszystko klienci mLeasing dostają od działu windykacji i osób działem tym zarządzających.

Przejrzysty system zasad oraz podejście do klienta dłużnego bez uprzedzeń dotyczy rzecz jasna tych klientów, którzy w wyniku biznesowych turbulencji wpadli w chwilowe kłopoty i liczą na to, że wybrana przez nich firma leasingowa zachowa się po partnersku. W mLeasing amatorzy zwodzenia wierzyciela i wielomiesięcznego korzystania z przedmiotów leasingu po wypowiedzeniu umowy (na tzw. wieczne obietnice) nie mają szans na rehabilitację. Ta zarezerwowana jest dla uczciwych klientów. I ta postawa mLeasingu jest warta naśladowania przez wiele firm, które nie radzą sobie z selekcją intencji dłużników.

Dłużnicy mLeasing – przykłady z życia. Na początek klient, który został….aresztowany

Może zdarzyć się każdemu. Z dnia na dzień i całkowicie nieoczekiwanie. Ten klient mLeasing, którego historię obserwowałem, kupił za granicą i sprowadził do Polski samochód. Po czym go sprzedał. Gdy okazało się, że samochód był wcześniej kradziony, wylądował z zarzutem paserstwa w areszcie. Oczyszczony z zarzutów, po trzech miesiącach, wyszedł na wolność. Tyle tylko, że tam czekała na niego wypowiedziana umowa leasingu.

I rzecz jasna windykator terenowy, którego celem było odebranie dłużnikowi samochodu. Jako motywatora windykator używał argumentu….zgłoszenia sprawy na policję. Można sobie tylko wyobrazić, co w takim momencie czuła osoba, która właśnie opuściła areszt. Argument windykatora dość niefortunny, trzeba przyznać. Nie każdy windykator jest jednak mistrzem taktownych negocjacji. Szczególnie windykator z firm zewnętrznych ze średniej półki.

Na szczęście dla leasingobiorcy to nie windykator decyduje o losach umowy. A wierzyciel. Ten podszedł do sprawy z zupełnie inną dozą empatii. I już w ciągu 24 godzin od zgłoszenia władzom mLeasing tego – dość egzotycznego – problemu dłużnika mimo woli, były aresztant mógł cieszyć się propozycją wznowienia umowy.

mLeasing i samochód zwrócony przez klienta, a następnie wystawiony przez firmę leasingową na sprzedaż

Inny z klientów mLeasing, któremu nieco powinęła się noga w trakcie spłaty, miał możliwość poznania partnerskiego podejścia wierzyciela w momencie, gdy uznał leasingowany pojazd za stracony bezpowrotnie. Otóż bowiem przedmiot leasingu zwrócił, uznając (skądinąd słusznie), że mając dwie umowy, na busa i osobówkę, postara się ratować busa, a samochód osobowy odda leasingowi. I tak się stało. Osobówka odjechała na parking, a klient rozpoczął negocjacje z windykacją odnośnie do wznowienia wypowiedzianej umowy na samochód dostawczy.

Niestety były to negocjacje bezowocne. Klient mLeasing nie miał bowiem świadomości, że negocjacje z windykacją zewnętrzną z reguły takie są, gdyż firmy zewnętrzne nie mają kompetencji do podejmowania decyzji wznowieniowych. Te leżą w gestii osób decyzyjnych w dziale windykacji wierzyciela.

Z żalem trzeba odnotować, że wśród pracowników zewnętrznych firm windykacyjnych jest niewielu profesjonalistów. Czyli windykatorów terenowych, którzy potrafią otwarcie przyznać się do tego, iż ich uprawnienia są mocno ograniczone. I zamiast powiedzieć o tym dłużnikowi, wskazując jednocześnie osobę decyzyjną, wolą udawać, iż decyzja w sprawie jest nieodwołalna.

Co często okazuje się bzdurą. Tak było w opisywanym przypadku. Klient mLeasing został przez firmę leasingową potraktowany jak olbrzymia większość dłużników – czyli z sercem. I otrzymał ugodę, na mocy której samochód prosto z placu windykacyjnego wrócił do jego garażu.

MLeasing od lat prowadzi politykę nastawioną na utrzymywanie dobrych relacji z klientem, nawet jeśli jest to klient dłużny. Ważne, aby był uczciwy. Cwaniaków, kombinatorów nie lubi wszak żadna firma leasingowa i nie mogą oni liczyć na pobłażanie w mLeasing.

ING Lease – windykacja bez litości dla dłużników leasingu. Przynajmniej tych opisywanych.

Czytający mój wyczerpujący, bo będący przechadzką po ING Lease z kilkoma, bardzo różnymi od siebie, klientami wie, że to firma, która jest dla dłużników dość surowa. A jeśli nie wie – może przeczytać opis windykacji ING Lease tutaj.

W 2022 roku dłużnicy ING Lease niezwykle rzadko pytali mnie, czy wypowiedzenie umowy leasingu na pewno oznacza dla nich koniec marzeń o tym, że leasingowany pojazd będzie kiedyś ich własnością.

Do sprawdzenia, jak windykuje ING Lease w tym trudnym dla biznesu roku, wybrałem dwóch zadłużonych klientów. Oto ich historie. Bardzo krótkie. I bardzo smutne.

Przykra sprawa, która nie powinna mieć miejsca. Ale miała.

Dłużnik ING Lease znalazł się w podbramkowej sytuacji tuż pod koniec swojej umowy. Jest to oczywiście najgorszy możliwy moment, gdyż leasing jest już prawie spłacony i za kilka miesięcy może stać się własnością leasingobiorcy.

Ten w sytuacji podbramkowej, czyli po wypowiedzeniu umowy leasingu, najpierw próbował układać się z windykacją zewnętrzną (SAF Sosnowiec), ale wychodziło mu to bardzo średnio. Nie dziwię się, gdyż kilkukrotnie miałem okazję jako pełnomocnik dłużników współpracować z firma SAF i wiem, jakie jest to trudne. Pracując (jak SAF) na rynku chwilówek i leasingów trudno jest znaleźć wspólny mianownik pomiędzy windykacją emerytki spłacającej 5.000 zł parabankowi i przedsiębiorcy leasingującego samochód nierzadko o wartości 500.000 zł.

Dlatego, po niepowodzeniach z zewnętrzną windykacją ING Lease, klient tejże firmy poprosił o wsparcie mnie.

Trudno jest mi to, co się stało,  skomentować, bo sięgać tutaj należy wyłącznie do etyki zawodowej ING Lease. Mogę zatem tylko przedstawić fakty i pozostawić je czytającemu do oceny własnej:

  • 3 sierpnia 2022 roku – na skrzynkę mailową dyrektora windykacji ING Lease trafia moje pełnomocnictwo,
  • 10 sierpnia ING Lease składa zawiadomienie do prokuratury,
  • 18 sierpnia 2022 roku dyrektor informuje mnie, iż w wyniki złożenie zawiadomienia umowa nie może być wznowiona.

Mogę zrozumieć przeoczenie pełnomocnictwa i złożenie zawiadomienia zamiast podjęcia rozmów o ratowaniu umowy. Ale w sytuacji, gdy się to przeoczenie odkryło, zawsze jest czas na to, aby zawiadomienie wycofać i wrócić sprawę na tory polubowne.

Można, jeśli się chce. W tym przypadku zabrakło najważniejszego – odrobiny dobrej woli. ING Lease w ten sposób straciło klienta, który stukał do drzwi z walizką pieniędzy do oddania. Uratowałoby go bez trudu, gdyby dyrektor windykacji zareagował na pełnomocnictwo sygnalizujące, że sprawa jest do rozwiązania od ręki.

A jeszcze wcześniej, gdyby zamiast SAF umowę serwisowała firma, która „potrafi w windykację leasingów.”

Nie ma o czym rozmawiać – czyli kolejna sprawa bez happy endu

Umowa z ING Lease (na samochód osobowy, co jest czasami istotne) została wypowiedziana w maju. Starania o wznowienie klient rozpoczął w październiku. Jak widać, nie spieszyło mu się. ING Lease nie podjęło rozmów, informując w lakonicznym komunikacie, poprzez dyrektora windykacji, że ma o czym rozmawiać, gdyż czas bezumownego korzystania z pojazdu jest zbyt długi.

Oczywiście jest to w pełni zrozumiałe. Konieczność oddanie dość drogiej osobówki nie jest życiową (w teorii, dla zakonach w swoich samochodach jest nią na pewno) tragedią leasingobiorcy. To nie jest umowa, od której zależy byt firmy transportowej czy budowlanej. Zabranie terenówki nie powoduje, że przedsiębiorca zbankrutuje, a jego pracownicy trafią na bezrobocie. To tylko – dla zadłużonego leasingobiorcy – utrata życiowego komfortu. I prestiżu. A także ryzyko złośliwych reakcji znajomych i sąsiadów, jeśli dany nieszczęśnik miał tendencje do „szpanowania bryką”.

ING Lease w kwestii podejścia do zadłużeń umów leasingu pojazdów osobowych jest bardzo restrykcyjne. I raczej bezlitosne – co widać na przykładzie tego klienta. W przypadku tej wypowiedzianej umowy leasingu samochodu osobowego nie zostały podjęte żadne działania naprawcze.

Klient otrzymał prosty w formie i treści komunikat, że czas pożegnać się z autem.

Millennium Leasing i kosztowny błąd klienta

A klient niezwykle egzotyczny, bo z Dalekiego Wschodu. Zapragnął, jako prezes spółki prowadzonej w Polsce, jeździć mercedesem. I pragnienie swoje, dzięki pieniądzom Millennium Leasing, zrealizował. Popełnił tylko mały, ale w efekcie kosztowny błąd. Nie dokonał w terminie wykupu. Przez co umowa leasingu przedłużyła się o 6 miesięcy. Płatne, gdyby ktoś miał wątpliwości. Po okresie półrocznej karencji egzotyczny klient był przekonany, że auto nabył na własność, a Millennium Leasing było innego zdania. I zgodnie z umową kazało zapłacić za 6 miesięcy przedłużonego – z ewidentnej winy klienta – umowy.

Jak to zwykle w takich sytuacjach bywa, strony umowy leasingu, tj. klient i leasingodawca, miały odmienne spojrzenie na sprawę. Klient zmieniał pełnomocników, którzy byli adresatami jasno i konsekwentnie artykułowanych oczekiwań Millennium Leasing (także przez terenowego pełnomocnika w postaci AVS), adekwatnie do sytuacji i w duchu warunku koniecznego dla rozważenia możliwości ugodowego zamknięcia sprawy.
O tym dowiedziałem się, gdy zostałem którymś z kolei pełnomocnikiem.

Windykator terenowy z AVS nie krył śmiechu

gdy skontaktowałem się z nim, aby poinformować, że będziemy chwilę ze sobą współpracować. Nie ukrywając wesołości wspomniał, że od pół roku sprawą zajmowało się kilku prawników, którzy zmieniali się średnio co miesiąc i po uświadomieniu sobie, że sprawa ich przerasta – znikali. Terenowy przedstawiciel AVS sceptycznie podszedł do mojego optymizmu. No i się w swej ocenie pomylił.
10 miesięcy po terminie wykupu pojazdu klient mógł odjechać z parkingu.
Jak widać – da się. Oczywiście Millennium Leasing nie gwarantuje rozwiązania każdej sprawy w prosty i zakończony pełnym zadowoleniem klienta sposób. O tym decydują czasami detale. Dla klientów tej firmy ważne jest jednak to, że firma leasingowa zawsze próbuje znaleźć rozwiązanie. I z reguły – nawet w sprawach pozornie beznadziejnych – kompromis udaje się wypracować. Tym Millennium Leasing różni się od tych konkurentów, którzy mając przed sobą wypłacalnego dłużnika, pieniądze od niego na przysłowiowym stole i błaganie klienta o wznowienie….wysyłają windykację zewnętrzną po samochód.
O czym można przekonać się z artykułu dokładnie opisującego działania windykacyjne Millennium Leasing.

Rok 2022 w windykacji leasingów – podsumowanie

Na pewno dłużnicy leasingowi muszą uświadomić sobie jedno: czasy negocjacji spłaty w ratach bieżących zobowiązań u większości firm leasingów skończyły się. Aktualnie prowadzona przez leasingodawców polityka jest prosta:

Nie ma pieniędzy na spłatę zaległości, to znaczy, ze nie stać Cię na leasing. A nas na kredytowanie Cię. Dlatego zwróć przedmiot leasingu dobrowolnie. Lub szybko załatw pieniądze.

Politykę taką wymusza aktualna sytuacja gospodarcza. Zatem, podpisując umowę leasingu, trzeba ją naprawdę dobrze skalkulować. Gdyż ewentualna wpadka z płatnościami, szczególnie pod koniec umowy, może być bardzo bolesna finansowo. Szczególnie, gdy ma się pecha i umowę ma się z firmą, która nie traktuje dłużników po partnersku.

W jakiej firmie najlepiej wziąć leasing?

Jest to jedno z pytań, które nieustannie dostaję od czytających moje artykuły, te opisujące realia windykacji leasingów, wznawiania umów wypowiedzianych i zewnętrznych windykatorów. Oczywiście nie padnie w tym artykule żadna konkretna odpowiedź, gdyż nie piszę artykułów sponsorowanych.

Sam stałem przed dylematem, którą firmę wybrać jako leasingowego partnera dla firmy, którą reprezentuję. Gdyż z racji znajomości realiów branżowych, scedowano na mnie tę „przyjemność”. Wybrałem jedną, która nie zawiodła mnie nigdy, która zawsze do spraw klientów, których reprezentuję, podchodzi w taki sam sposób. I nie ma znaczenia, czy jest to duży klient z flotą 30 TIR-ów, czy też pan Wacek, prowadzący kiosk z gazetami, z Toyotą Yaris w leasingu.

Uważam, choć to moje osobiste zdanie, że podejście do klienta z problemami jest wyznacznikiem klasy danej firmy leasingowej. Nie jest problemem być atrakcyjnym i profesjonalnym w procesie pozyskiwania klienta. Klasową firmę poznaję po tym, jak zachowuje się w stosunku do klienta już pozyskanego, ale proszącego o pomoc w trakcie trwania umowy.

Mam nadzieję, że opis realiów pomoże Państwu w dokonaniu właściwego wyboru leasingodawcy. Jeśli potrzebujecie Państwo, do dokonania swojego wyboru, większej ilości opisów firm leasingowych pod kątem podejścia do klienta w kłopotach finansowych, możecie znaleźć je w tym miejscu.

Czy podane tu informacje były przydatne?

Oceń nas klikając na gwiazdkę

Średnia ocena 4 / 5. Liczba głosów: 2

Nikt jeszcze nie głosował. Bądź pierwszy!

Zostaw swój komentarz...