Strach przed windykacją
|

Strach przed windykacją, czyli jak wyjść z długów

5
(1)

Strach przed windykacją cały czas i niezauważalnie uzależnia się od swoich wierzycieli, ale także psychicznych oprawców z tzw. zewnętrznych firm windykacyjnych. Gdy zaczyna brakować pieniędzy na spłatę, uzależnienie wkracza w inny wymiar. Staje się pętlą na szyi odbierającą wolność.

Pętla długów zaczyna dusić z każdym dniem coraz mocniej. Uczucie duszności potęguje paraliżujący strach przed windykacją.

O tym, jak w takiej sytuacji wyjść z długów, można pisać elaboraty. Ale czy one są potrzebne czytelnikowi, który jest tak uzależniony od wierzycieli lub firmy windykacyjnej, że dla niego wyjście z długów wydaje się mrzonką?

Nie, on nie widzi szans na oddłużenie i wizja wiecznego długu przesłania jego świat. Osobom w takiej sytuacji bardziej pomogłaby książka o wychodzeniu z długów. Ale napisanej nie przez teoretyka, prawnika czy bankowca, lecz przez z krwi i kości dłużnika. Dłużnika, który kiedyś przełamał w sobie strach przed windykacją, komornikami i wyszedł z długów.

Książka taka powstaje. Udało nam się dotrzeć do jej fragmentów.

Rozdział III. Czy narobienie w portki jest dobrym sposobem na to, aby przełamać strach przed windykacją?

Jestem w takiej sytuacji, że firmy windykacje kołyszą mnie do snu i budzą rano, nie dając zapomnieć o długu i nieustannie przekonując mnie, jeśli dług nie zostanie natychmiast spłacony, moje życie zamieni się w koszmar.

7:15 rano, a ja mam już 3 nieodebrane połączenia od obcych numerów. Zaczyna się kolejny dzień ataków windykacji telefonicznej. Niby wiem, że nie muszę z nimi rozmawiać, ale głęboko osadzona przyzwoitość każe mi się tłumaczyć. Próbuję zatem opowiedzieć, jak doszło do sytuacji, w której nie mam na spłatę długów. Ale za każdym razem dociera do mnie, że ich to guzik interesuje. A im bardziej się staram, tym bardziej wydaje mi się, że jestem traktowany jak śmieć.

Ma Pan zorganizować pieniądze i zapłacić całość w trzy dni – to z reguły jest odpowiedź na moje szczere do bólu tłumaczenie i obnażanie intymnych sprawa przed windykatorem w słuchawce. W którym pokładam nadzieję, że uruchomi ludzkie odruchy i pomoże mi.

Teraz wiem, że byłem idiotą, który nie mając pojęcia o rzeczywistości naiwnie myślał, że ma po drugiej stronie człowieka z ludzkimi odruchami. A nie typa, który czuje radość mogąc upodlić innego, słabszego wobec siebie człowieka.

Czyżby w tym kraju osoba mająca długi z automatu stawała się obywatelem czwartej kategorii?

Najgorszy w rozmowach z windykacją był ton głosu. Przypominający przesłuchanie. Człowiek mający długi mimowolnie poddaje się temu. Tak jakby świadomość winy za swoje długi równała go z oskarżonym siedzącym na policyjnym dołku. I przesłuchiwanym. I mającym odpowiadać na pytania. Każda próba przeciwstawienie kończyła się agresją ze strony windykatora. Lub windykatorki. Gdyż dzwoniło do mnie dużo kobiet. O niemiłych głosach. I nieprzyjemnym stylu bycia. Tak rodził się i utrwalał strach przed windykacją.

Strach przed windykacją telefoniczną

Windykacja telefoniczna rujnuje mi zdrowie

Telefony od firm windykacyjnych nasilają się. Zaczynam odczuwać duszności po każdej rozmowie. Kula w gardle uciska i nie chce puścić. Serce łomocze jak szalone. Czuję się jak szczur złapany w potrzask, z którego nie ma wyjścia. A moi oprawcy są coraz bliżej. Z każdą chwilą coraz bardziej agresywni. Nieustanne telefony powodują uczucie osaczenia i bezsilności, a strach przed windykacją zaczyna determinować moje życie.

Zaczynam bać się odgłosów samochodów i kroków w pobliżu. Wiem przecież, że windykacja terenowa ma do mnie przyjść. Jak ja, skulony kłębek nerwów, poradzę sobie z nią? Może lepiej, aby od razu przyszedł komornik i zabrał mi wszystko?

Dzień za dniem mija, z moim zdrowiem jest coraz gorzej. O ile wcześniej palpitacje serca następowały po rozmowie z windykacją telefoniczną to teraz serca zamienia się w młot na dźwięk dzwonka telefonu.

Czuję się jak skazany w celi śmierci. Czekam na coś nieuchronnego, choć nie do końca wiem na co. Moi oprawcy znęcają się nade mną co rusz. A ja mam coraz mniej sił, aby to przetrwać…..Wiem, że zabijam się tym pomału, ale strach przed windykacją nie pozwala mi tego powolnego procesu samounicestwiania przeciąć raz na zawsze. Jest po prostu silniejszy niż instynkt samozachowawczy.

Cejrowski ratuje przed nerwicą i zmienia życie dłużnika

Moje szczurze życie dłużnika stało się koszmarem. Choć wiedziałem, że długi to sprawa czysto cywilna, straszenie policją, prokuraturą sprawiło, że moja psychika przestała odróżniać fikcję od rzeczywistości. A mój świat zaczęły kreować opowieści windykatorów i strach przed ich realizacją.

Teraz już wiem, że nastąpił etap, na którym windykacja przejęła nade mną całkowitą kontrolę. Mogli wmówić mi wszystko. Ja byłem już na takim etapie, że nie potrafiłem zweryfikować co jest bzdurą, a co prawną konsekwencją posiadania długów.

Uciekałem w książki. To one pozwalały mi na chwilę oderwać się od rzeczywistości. Czytając „Gringo wśród dzikich plemion” W. Cejrowskiego błądziłem wraz z nim po amazońskich głuszach. Jakże daleko od windykacyjnej rzeczywistości. I błądząc natknąłem się na mały fragment, który w konsekwencji wywrócił moje życie do góry nogami. I sprawił, że po tygodniu miałem windykatorów na łopatkach. Przeczytaj go uważnie, jeśli masz długi i odczuwasz przerażający strach przed windykacją, na pewno będziesz wiedział, dlaczego jest dla Ciebie ważny:

Lufa na moim karku. I świadomość, że gdzieś z tyłu tej lufy czekają kule. Niedaleko nich czeka palec. Wystarczy małe szarpnięcie za cyngiel. Wtedy skończy się zabawa.

Człowiek za moimi plecami poruszył się, usłyszałem szelest wojskowego drelichu.

Zamknąłem oczy. Ciasno. Czy to już na zawsze? Po raz ostatni. W głowie łomotała mi krew.

A potem nagle, tuż przy moim uchu, szepnął:

– Noooooo, gringo?

W tym momencie narobiłem w spodnie.

– Zesrałeś się ze strachu, gringo!

– Zesrałem. I wiesz, co, przestałem się Ciebie bać. Zabijesz mnie – trudno. Życie miałem krótkie, ale całkiem niezłe. Nie mam już siły na strach. Przekroczyłem granicę śmiertelnego przerażenia i jestem po drugiej stronie. Myślę, że ze strachu po prostu zwariowałem, a ty już mi nic nie możesz zrobić. Olewam cię, gnojku. A właściwie nie, ja na ciebie…

Cytat pochodzi z książki: „Gringo wśród dzikich plemion” autor: Wojciech Cejrowski

Symboliczne dłużnika zesranie się w gacie….

Po przeczytaniu tego fragmentu doznałem olśnienia. Przecież windykatorzy terenowi karmią się moim strachem i strzelają do mnie moimi emocjami. Skoro boję się ich, okazuję strach przed windykacja, proszę o litość i wyrozumiałość, a jestem jeszcze bardziej kopany, to cóż mi pozostaje?

Przełamać swój strach. Czyli trawestując Cejrowskego – raz a porządnie zesrać się w gacie. A potem wymyć i znów być mężczyzną.

Nie powiem, że zrobiłem to na trzeźwo. Chociaż nie jestem jego fanem, to jak większość się przekonałem, że po to jest alkohol, aby dodawał odwagi. Więc nie zrobiłem bez wspomagacza, ale wówczas po prostu musiałem zastosować stymulator, aby symbolicznie i po Cejrowskiemu zesrać się w gacie.

Gdy odpowiednia dawka etanolu przejęła kontrolę nad moimi lękami, byłem gotów odebrać telefon. Wiedziałem, że ten moment jest bardzo ważny, bo albo przełamię swoje tygodniami gromadzone strachy przed telefonami windykatorów, albo za kilka tygodni skończę w psychiatryku ze zdiagnozowaną depresją. Teraz albo nigdy.

dłużnika zesranie się w gacie

Choć do mnie windykatorze, zabawimy się

Dzwoni telefon. Na wszelki wypadek przyjmuję jeszcze jedną kontrolną lufę, która na dobre rozpuszcza moją kulę w gardle. Odbieram. I mówię głosem tubalnym, a i pełnym wibrującej irytacji. Po to, aby mój rozmówca od razu zobaczył różnicę pomiędzy tymi dłużnikami, którzy się go boją, a mną. Mówię zatem:

Słucham, dzień dobry

Windykacja Getback, Adam J., czy rozmawiam z Sebastianem K?

Może tak, może nie – kurde, zrobiłem to – byłem po raz pierwszy bezczelny, ale w takiej sytuacji musiałem zrobić pierwszy krok.

Proszę odpowiadać na pytanie i podać swoją datę urodzenia

A co ku..a, cwelu, szukasz męża z konkretnego rocznika? – nie wierzyłem że daję radę

Po pierwsze nie jesteśmy na ty, a po drugie…. – mój windykator nie dokończył, gdyż nie pozwoliłem na to

Po pierwsze, cioto je..na, dzwonisz bez zaproszenia na mój telefon, czyli naruszasz moją przestrzeń prywatną. A w tej przestrzeni ja ustalam reguły. Jeśli ci się coś nie podoba, to wyp…..

Nie dokończyłem. W słuchawce było słychać tylko: biiip, biiip, biiip.

Przez kilka minut siedziałem oszołomiony. Postawiłem się windykatorowi. Ba, ulżyłem sobie za kilka miesięcy poniewierki. Zbluzgałem go w sposób maksymalnie prymitywny i chamski. Wtedy tylko podświadomie czułem, że to dobra droga, dzisiaj bardziej wiem, że tylko taki język do niego przemawia. I żyję. Nie wydarzyło się nic, czego się przez kilka miesięcy wpędzania w depresję bałem…..Bo nie mogło. Wszak bałem się tylko wytworów swojej wyobraźni karmionej strachem przed windykacją.

Żeby życie miało smaczek: raz dziewczynka, raz chłopaczek

Po inicjacji wypiłem jeszcze kapkę, aby uspokoić emocje. I przygotować się do kolejnego telefonu. Abym nie wymiękł dobrze będzie, gdy alkohol zostanie jak najdłużej we krwi. Jak zmienić swe życie, to na całego. Skoro już nie bałem się windykacji, musiałem sprawdzić ich reakcję na kogoś, kto działa inaczej niż większość dłużników.

Dryń, dryń – zabrzmiało. Odbieram:

Agnieszka Ł., firma Casus., rozmowa rejestrowana. Pan Sebastian K?

– Zgadza się.

– Dzwonię w sprawie finansowej. W związku z tym poproszę Pana datę urodzenia w celu weryfikacji.

– Chwileczkę, musimy cofnąć się do pierwszego zdania. Co znaczy, że rozmowa jest rejestrowana?

– To znaczy, że ją nagrywamy.

– Chyba się przesłyszałem, jakim prawem nagrywa Pani rozmowę bez zapytania mnie o zgodę?

– Poinformowałam Pana, ze rozmowa jest rejestrowana.

– Ty dziewucho jesteś taka głupia czy po prostu tak prymitywnie bezczelna. Jak możesz nagrywać mnie bez pytania o zgodę, przecież to szczyt chamstwa – jak widać, przeszedłem na ty, okazuje się, że to ich strasznie drażni.

– Proszę zachować kulturę i….

Nie pozwoliłem dokończyć

– Wiem, że do pracy na słuchawkę w windykacji przyjmują największych debili. Więc wytłumaczę ci to, prostaczko, po twojemu, bo inaczej się nie da. Jak idziesz do remizy w swojej wsi pod wygwizdowem i pojawia się obok Ciebie kawaler, to nie łapie cię on za dupę ze słowami „dupa macana” tylko co najwyżej zapyta, czy może cię klepnąć po zadzie.

A ty nie pytasz mnie o zgodę tylko podajesz informacje „rozmowa rejestrowana”. Zachowujesz się jak ten cham z remizy, który bez pytania i zgody wali cię po dupie. Może ty w sytuacji macania przez obcych się z tego cieszysz, bo tylko w ten sposób jesteś pieszczona, ale ja…..

Nie dokończyłem. W słuchawce usłyszałem bowiem biiip, biiip, biiip

Firmy odzyskujące długu i ich windykacja telefoniczna

Od inicjacji wspomaganej odpowiednią dawką alkoholu poszło jak z płatka. Wreszcie dotarło do mnie, że dzwonią do mnie gówniarze, którzy są tak nieatrakcyjni na rynku pracy, że lądują w takiej robocie na słuchawce. Pewnie za najniższą krajową, na jakiejś śmieciówce. I swoje frustracje z powodu bycia tzw. „życiowym przegrywem” wyładowują na dłużnikach. A im bardziej wyczuwają strach przed windykacją, tym mocniej atakują zastraszonego dłużnika. Jak wampiry energetyczne wysysają siły witalne z najsłabszych ofiar pętli długów. Samotnych kobiet, starców. Ale też i zagubionych młodych mężczyzn, którzy dali się wpędzić w pułapkę własnej psychiki oraz – co chyba najbardziej istotne – sumienia.

Bo to właśnie wyrzuty sumienia i moralności (istnieje wszak niespłacane zadłużenie) powodują, że dłużnik przyjmuje pozycję pokornego winnego. Tyle tylko, że gdy zbyt długo tkwi z pochyloną głową, windykatorzy mu na tę głowę od razu wejdą. A na końcu złamią kręgosłup.

A dłużnik w sytuacji narastającego długu, nawet nie poczuje bólu zadanego przez windykatorów. Naiwnie sądzi wszak, że znoszenie cierpienia zadawanego przez firmy windykacje pozwoli mu łatwiej wyjść z długów.

Windykatorzy telefoniczni, ale również terenowi. O tym, jak łatwo i przyjemnie można „załatwić” windykatora terenowego, napiszę w kolejnym rozdziale.

pokonać strach przed windykacją

Strach przed windykacją – spróbuj go pokonać samodzielnie lub z pomocą zawodowego pełnomocnika

Dłużnik, który nie jest w stanie psychicznie przełamać swojego lęku przed postawieniem się windykatorowi, jest z góry skazany na porażkę. Pierwszym bowiem krokiem do oddłużenia się jest odcięcie się od windykacji. Bardzo wielu dłużników może obserwować u siebie objawy syndromu sztokholmskiego po dłuższym obcowaniu z windykacja.

Dla patrzących z boku na zachowania dłużników, wydają się one irracjonalne. Wiedzą, jak wygląda rozmowa z windykacją telefoniczną, a jednocześnie odbierają telefon i tłumaczą się jak w konfesjonale.

Mając świadomość, że nie pomoże im to w niczym. Bo pryszczaty student po drugiej stronie słuchawki nie jest od tego, aby restrukturyzować zadłużenie. Jest od tego, aby stłamsić psychicznie dłużnika, zasiać w jego psychice niepewność i wzmocnić poczucie strachu przed windykacją.

Jeśli nie potrafisz samodzielnie przełamać strachu, koniecznie zrób to z wykorzystaniem specjalisty. Usługa taka realizowana jest w ramach programu oddłużeniowego.

Czy podane tu informacje były przydatne?

Oceń nas klikając na gwiazdkę

Średnia ocena 5 / 5. Liczba głosów: 1

Nikt jeszcze nie głosował. Bądź pierwszy!

Podobne wpisy

Zostaw swój komentarz...